Skocz do głównej treści strony
Prowincja

Niedziela Chrztu Pańskiego – rozważanie

Utworzono: 05-01-2012

Proponujemy kolejne rozważanie – zupełnie nieszablonowe – Magdaleny Golon, gdańskiej artystki związanej z franciszkańskim kościołem w Gdańsku.


„Z pewnością nikt z Was nie pamięta swojego chrztu!” – to zdanie często słyszę w czasie homilii w niedzielę Chrztu Pańskiego. Kapłan uśmiecha się z ambony, bo przecież rzecz jest oczywista. Wierni nie wyrażają sprzeciwu. Każdy (prawie!) był ochrzczony będąc jeszcze niemowlęciem. Mnie robi się wtedy gorąco. Zaczynam przestępować z nogi na nogę, patrzę przed siebie, niby obojętnym wzrokiem, i staram się nie pamiętać własnego chrztu… Dwóch chrztów…

Wspomnienia jednak wracają uporczywie. Nie wiem czy śmiać się z nich czy lepiej zapłakać nad niefortunnym losem odmieńca? Przecież nawet bardzo zbuntowani rodzice chrzczą swoje dzieci, obawiając się zapewne gromów z jasnego nieba. Ze mną było inaczej. Kiedy wróciłam z Zamościa do domu byłam już ochrzczona. Moja mama nie wiedziała o tym. Jak to możliwe?

Nie mam zamiaru odkrywać tu wszystkich zawiłości rodzinnych, powiem jednak tyle, co trzeba. Ku przestrodze maluczkich. Okazuje się, że w naszym katolickim kraju można ochrzcić dziecko bez zgody matki. Poza kościołem rzymsko -katolickim.

Mama, zajęta swoimi sprawami, nie pytała co robiłam w czasie wakacji u taty. Za to babcia była bardzo ciekawa.

– Jak tam było wnusiu? Dobrze?
– Tak babciu! Był tam pies pudel, z którym wychodziłam na spacery. Raz tak mnie pociągnął, że zdarłam sobie kolano do krwi! Mówię ci! Super było!
– Jak można było puścić dziecko z tym dzikusem na dwór! Elka, słyszysz co ona mówi? Pies ciągnął ją po chodniku, aż zdarła kolana! Przecież ona ma anemię i chore serce! Gdzie ty wysłałaś to biedne dziecko?!
– Babciu, to było tylko jedno kolano.

Mama, zajęta właśnie makijażem, stała przed lustrem. Nie odwracając głowy odparowała:
– Ach mamo, nie przesadzaj! Nic jej się nie stało.
– Miałam też piękną, niebieską sukienkę do kostek! I wianek na głowie! Mamo, wyglądałam prawie tak pięknie jak ty teraz!

Mama, ciągle z nosem w lustrze, starając się zachować spokój, spytała:
– Tata zrobił bal z okazji końca lata? Zawsze miał oryginalne pomysły! I biegałaś w tej kiecce do kostek? Z psem? Dlatego się przewróciłaś, co za głupi pomysł!

Babcia była zaniepokojona.
– Wianek na głowie i sukienka do kostek? A gdzie tak byłaś ubrana Madziu? Na spacerze?
– W kościele babciu! Ksiądz wyganiał ze mnie diabła! Wodą chrzcielną! Dlatego teraz będę grzeczna, rozumiecie?

Wtedy mama – trach! – zrobiła sobie wielką krechę na oku. Wyglądała bardzo groźnie chociaż drugie oko było zupełnie normalne. Patrzyła na mnie jednym strasznym okiem i była przerażona. Babcia zaczęła nagle głośno oddychać, zrobiła się czerwona i krzyknęła:
– Elka! Mówiłam ci, żebyś nie dawała im dziecka! Ochrzcili ją w innym kościele. Masz teraz za swoje! A mówiłam ci, ochrzcij ją wreszcie! Zrobili to bez naszej zgody! Bez twojej zgody! Nie daruję im tego.

Mama usiadła na kanapie i spytała:
– Dziecko masz jakiś dokument, papierek z pieczątką? Coś ci dali?
Wyjęłam z plecaka karteczkę z pieczątką i podpisem księdza. Cisza jaka zapanowała wtedy była niezwykła. Po chwili usłyszałam ciężkie westchnienie. Mama chyba wołała o pomstę do nieba:
– Boże! Kościół polsko-katolicki! Co to jest u licha? Mamo, co to jest za kościół?
Babcia wzięła głęboki oddech. Złapałam się krzesła, na wypadek jakiegoś niespodziewanego wybuchu. Nagle krzyknęła ze złością:
– Oni mogą mieć żony! I nie uznają Papieża! Tfu! A niech to, diabelski spisek! Masz teraz za swoje.
– Jak to? Więc nie wygnali ze mnie diabła? Co ze mną będzie? Aaaaa….! Mamo, co będzie ze mną?

Następnego dnia ksiądz na religii obejrzał dokument i poprosił, aby powtórzyć całą ceremonię w naszym kościele. W kościele rzymsko-katolickim. Miałam wtedy dziewięć lat i byłam tuż przed Pierwszą Komunią Świętą. Stałam przed Ołtarzem w białej sukience, z wiankiem na głowie. Byłam okryta białą peleryną. Wyrzekłam się diabła. Dobrze to pamiętam. Wreszcie! Naprawdę się udało! Ku przestrodze wszystkich rodziców, którzy chcą zrobić dziecku prezent w postaci świadomego chrztu i czekają, aż dziecko samo zadecyduje o swojej wierze. Ktoś może zadecydować za was i za wasze dziecko! Sekty z otwartymi ramionami przyjmą niepewnego w swojej wierze, młodego człowieka, aby je ochrzcić po swojemu, w imię jakiegoś boga Sun czy innego bożka. Chrzest, jaki dajemy naszemu dziecku w pierwszych dniach jego życia, jest świadomym ofiarowaniem go Bogu. Naszemu Bogu w Trójcy Świętej, Jezusowi Chrystusowi. To dar życia dla dziecka. Kiedy chcemy obdarować prezentem kochaną osobę z okazji jej urodzin, nie pytamy się jej czy chce dostać prezent. Po prostu dajemy jej coś pięknego, miłego. Takim prezentem dla dziecka jest chrzest. Pomaga człowiekowi odnaleźć się bezpiecznie w świecie tysiąca wyznań, odłamów, odszczepień, sekt, grup i innych tworów współczesnej czy dawnej kultury.

Magdalena Golon, Gdańsk 2012

Zobacz także rozważanie o. Michała Nowaka OFM Conv

Przejdź do góry strony