Skocz do głównej treści strony
Prowincja

Wyspa powoli zaczyna żyć

Utworzono: 14-07-2010

W połowie czerwca franciszkanie przejęli od Gdańska działkę na Wyspie Sobieszewskiej. Po latach życie powoli tam powraca. Oto rozmowa z o. Romanem Ziołą, dyrektorem Domu Pojednania i Spotkań im. św. Maksymiliana M. Kolbego w Gdańsku

– Za nami pierwsze dni, kiedy ojcowie franciszkanie zarządzają terenem tzw. Forsterówki. Jak minął ten czas?
– Przede wszystkim pracowicie. Na Wyspie św. Franciszka, bo tak  teraz nazywamy to miejsce, zgodnie z nazwą projektu, przeprowadziliśmy przegląd techniczny. Wprowadzona została firma ochroniarska, pojawili się architekci, którzy mają przygotować niezbędną dokumentację, aby mogły powstać projekty. Był elektryk, hydraulik. Dzieje się dużo.

– A kiedy pierwsze prace?
– To dzieje się niemal codziennie. Oczywiście dziś w miarę naszych możliwości. Póki co są to drobne prace. Warto dodać, że na Wyspie  św. Franciszka gościliśmy już pierwszą grupę. Wspólnota rodzin w sobotę posprzątała część terenu, aby następnego dnia zorganizować tam piknik rodzinny. Była pierwsza Msza Św., spotkanie z ojcem Pawłem Blokiem, misjonarzem z Kazachstanu oraz wspólna rodzinna zabawa.

– W lipcu na Wyspie Sobieszewskiej będzie pracować młodzież z Niemiec i Polski.
– Tak. Dokładnie z Bremen i Słupska. Do Gdańska przyjadą 6 lipca i będą tutaj trzynaście dni. Mieszkać będą w Gdańsku, w Domu Pojednania i Spotkań im. św. Maksymiliana M. Kolbego. Przez tydzień  będą dojeżdżać na wyspę i wykonywać różne prace. Warto dodać, że są to uczniowie  szkół budowlanych, którzy znają się na pracy, jaką trzeba w pierwszej kolejności tam wykonać. A będą pracować pod okiem architekta, konstruktora i mykologa.

– Czy wybór młodzieży z Niemiec i Polski jest przypadkowy? Czy może coś więcej się za tym kryje?
– Od początku istnienia Domu Pojednania i Spotkań im. św. Maksymiliana Kolbego w Gdańsku  jednym z zadań, które sobie wyznaczyliśmy, było  pojednanie. Co zresztą wyraźnie słychać w nazwie. Nie jest tajemnicą, że działki, które przejęliśmy od miasta Gdańska, należały do Alberta Forstera, przyjaciela Adolfa Hitlera. Tutaj podejmowano decyzje, które miały negatywny wpływ na życie wielu ludzi. Dziś to już historia, choć bolesna, to jednak przeszłość, a zapraszając do wspólnej pracy młodzież z Niemiec i Polski chcemy ten okres symbolicznie zamknąć.

– Jednak nie samą pracą człowiek żyje.
– Oczywiście. Oprócz pracy  młodzież będzie wspólnie zwiedzała Gdańsk i Pomorze. Będzie poznawać  naszą historię.  Tego typu spotkania młodzieży na warsztatach, których organizujemy co roku kilka, mają  też zadanie integrować młodych ludzi z różnych zakątków Europy.

rozmawiał Marcin Dybuk

odwiedź stronę Wyspy

Przejdź do góry strony