Skocz do głównej treści strony
Prowincja

Światowy Dzień Chorych na Trąd

Utworzono: 31-01-2017

W ostatnią niedzielę stycznia obchodzimy Światowy Dzień Chorych na Trąd. Został ustanowiony z inicjatywy francuskiego podróżnika i dziennikarza Raoula Follereau i jest obchodzony od 1954 r. Jest okazją do przypomnienia światu, że ta choroba nie zniknęła, ale dotyka wciąż wielu ludzi. Chorzy na trąd odegrali ważną rolę także w życiu św. Franciszka. Jaką? Zapraszamy do lektury.

Na kilkanaście dni przed śmiercią św. Franciszek z Asyżu podyktował swój Testament. Zawarł w nim najważniejsze (według niego) wydarzenia z życia. Padają tam też takie słowa:

Pan dał mi, bratu Franciszkowi, tak rozpocząć czynienie pokuty: gdy byłem w grzechach, uważałem za nadmiernie gorzkie widzieć trędowatych. I Pan sam wprowadził mnie między nich i okazywałem im miłosierdzie. I odchodząc od nich, to co uważałem za gorzkie, zmieniło mi się w słodycz duszy i ciała; i przystanąłem na chwilę, i wyszedłem ze świata.

tłum. o. Andrzej Zając OFMConv

Kwestię tę przeanalizował i opisał w artykule „Historia nawrócenia w autobiograficznym Testamencie Franciszka” o. dr Andrzej Zając OFMConv. Dziś przytaczamy kilka fragmentów, a po całość zapraszamy do książki „Mądrość Franciszkowych pism”, w której poruszane są zagadnienia nie tylko Testamentu, ale także Reguły i Napomnień, pozostawionych przez św. Franciszka z Asyżu.

„Z lapidarnego opisu sytuacji sprzed nawrócenia wyłania się sugestywne sprzężenie bycia w grzechach i goryczy związanej z postrzeganiem trędowatych. Uwzględniając szerszy kontekst, również fakt, że Franciszek w obliczu śmierci z pewnym dystansem wspomina wydarzenia sprzed lat, można się przekonać, że widok trędowatych wydawał mu się, uznawał go, uważał (mihi videbatur) jako taki właśnie – nazbyt gorzki (nimis amarum), niemożliwy do przyjęcia, przekraczający granice akceptacji. Franciszek mówi nie o trędowatych jako gorzkich, nawet nie o gorzkim widoku trędowatych, ale o swoim przekonaniu co do nich, o swoim sposobie ich widzenia i odczuwania. Chodzi tu więc nie o chwilowe, ulotne wrażenie, ale o osobiste trwałe przekonanie związane z trędowatymi, charakterystyczne dla tamtego okresu życia. Idąc dalej, można by wnioskować, że bycie w grzechach sprawia, iż człowiek w swoim postrzeganiu rzeczywistości nie odbiera jej taką jaka jest, ale taką jaka mu się wydaje. Bycie w grzechach jest źródłem opartego na subiektywnych odczuciach iluzorycznego widzenia świata. Mamy więc do czynienia z problemem zewnętrzności, powierzchowności, tego co jedynie daje się zobaczyć, a co w swej istocie niekoniecznie musi być takie, jakie jawi się oczom. W tych sformułowaniach należy widzieć Franciszkową dojrzałość, wrażliwość na człowieka i niezwykłe wyczucie używanego słowa, jakkolwiek wypowiedzi te naznaczone są poważną perspektywą czasu i bogactwem nowych doświadczeń.

I wtedy stało się coś nadzwyczajnego, nieoczekiwanego: sam Pan, nie kto inny, wprowadził go między trędowatych, czyli w świat prowokujący u niego odczucie goryczy. Wspomnienie tego wydarzenia ogranicza się do krótkiego, rzeczowego stwierdzenia, bez szczegółów, bez tłumaczenia, jak to się stało, gdzie i ilu tych trędowatych było, jak na niego zareagowali. Istotą tego wydarzenia jest spotkanie. Franciszek spotkał człowieka w trędowatym i jednocześnie spotkał człowieka w sobie. Znalazł się w sytuacji, w której – mając przed sobą trędowatego – mógł skonfrontować siebie z sobą, z dotychczasowymi przeświadczeniami, obawami i lękami. To doświadczenie otworzyło mu oczy na siebie i w ogóle na rzeczywistość człowieka, na jego tajemnicę, na jego nierozerwalny związek z Bogiem, który nie tylko jest uczestnikiem jego losu, ale żyje w nim i uzdalnia go do przekraczania barier po ludzku niemożliwych do pokonania. Należy tu podkreślić, że Franciszek nie tylko w trędowatym odkrył Boga, odkrył go również – może nawet bardziej jeszcze zaskakująco – w sobie, stając się świadkiem własnej przemiany.

Podobnie ma się rzecz z miłosierdziem czynionym trędowatym, o którym wspomina. Miłosierdzie okazywane drugiemu jawi się jako efekt otrzymanego miłosierdzia, jako odpowiedź na przyjęte miłosierdzie. Asyzjata daje do zrozumienia, że to właśnie dzięki temu, że Pan wprowadził go między trędowatych, mógł im okazywać miłosierdzie.

[…] Niejednoznaczne jest stwierdzenie: kiedy odchodziłem od nich (recedente me ab ipsis). Nie wiadomo, do jakiej rzeczywistości odnosi się zaimek nich: może chodzić o trędowatych, albo o grzechy. Można więc zastosować dwie interpretacje: odchodząc od grzechów, to, co wydawało się gorzkie, zmieniło się w słodycz duszy i ciała, lub też: odchodząc od trędowatych, to, co wydawało się gorzkie, zmieniło się w słodycz duszy i ciała. Jedna i druga interpretacja ma sens. Odchodzenie od grzechów, czyli w konsekwencji wyzwalanie się od iluzorycznego widzenia świata, sprawia, że człowiek odzyskuje sprawność realnej, prawdziwej – zgodnej z Bożym widzeniem – percepcji rzeczywistości. To, co się jedynie wydawało, zaczyna – dzięki odchodzeniu od grzechów – po prostu być nowe, inne, takie jakie rzeczywiście jest. W drugim przypadku odchodzenie od trędowatych mówi o konieczności dystansu do siebie i własnych doświadczeń. Człowiek dla właściwej oceny rzeczywistości, a szczególnie własnych przeżyć, potrzebuje swoistego odejścia, by wyzwolić się od egzaltacji i wyciszyć emocje, które mogą przekłamywać prawdę.

Wydarzenie z trędowatymi zamyka stwierdzenie w formie sugestywnej epifrazy: „I przystanąłem na chwilę, i wyszedłem ze świata”. Franciszek mówi o wyjściu ze świata (exivi de saeculo), które w sensie metaforycznym mogłoby również znaczyć, że umarł dla świata. Jeśli chodzi o społeczną wymowę zwrotu, to chodzi o zmianę statusu ze świeckiego na kościelny, czyli przypadający pod jurysdykcję biskupa. Interesujące jest, że Asyzjata nie korzysta z powszechnie funkcjonujących w średniowieczu takich lokucji jak: fuga saeculi (mundi), ucieczka od świata, czy contemptus saeculi (mundi), wzgarda dla świata. Zwrot exire de saeculo nie ma pejoratywnego zabarwienia, jest wolny od negatywnego osądu świata, wskazuje raczej na dobrowolne, oparte na własnej decyzji wyjście ze świata, który w znaczeniu duchowym oznacza rzeczywistość tymczasową, świat wartości przemijających w opozycji do wieczności i wartości nieprzemijających. Ta właśnie decyzja o wyjściu ze świata, a w konsekwencji o wejściu w nową rzeczywistość z nowymi wartościami jest niczym pieczęć potwierdzająca autentyczność Franciszkowego nawrócenia”.

Andrzej Zając OFMConv, Historia nawrócenia w autobiograficznym Testamencie Franciszka, w: „Mądrość Franciszkowych pism”, Kraków 2015, ss. 107-127.

za: franciszkanie.pl

Przejdź do góry strony