Skocz do głównej treści strony
Prowincja

Drogi św. Maksymilianie, pamiętasz, co robiłeś 24 kwietnia 90 lat temu?

Utworzono: 24-04-2020

Byłoby czymś niezwykle pożytecznym pogawędzić sobie ze św. Maksymilianem M. Kolbem, poprosić go o radę, zapytać o niektóre jego wybory misyjne, formacyjne i administracyjne. Wydaje się to niemożliwe, choć w tym przypadku covid-19 nie ma z tym nic wspólnego.

Pozostaje zatem domysł, że 24 kwietnia 1930 r. był dla Maksymiliana Kolbego dniem nadzwyczaj ważnym. W tym dniu, 90 lat temu, statek, którym podróżował, przypłynął do Japonii. Po prawie dwóch miesiącach podróży fr. Maksymilian zrobił pierwszy krok na ziemi japońskiej.

Dlaczego właśnie Japonia? Maksymilian chciał zdobyć cały świat dla Chrystusa pod opieką Niepokalanej. Ten misyjny plan został naznaczony mniejszymi lub większymi niepowodzeniami, a także wieloma problemami. Niemniej jednak, ponieważ o. Maksymilian nigdy się nie poddawał i nigdy nie stawiał na logikę wyłącznie „ludzką”, jego realizacja się rozpoczęła i postępowała naprzód małymi krokami.

W 1927 r. przeniósł założone kilka lat wcześniej wydawnictwo z Grodna (obecnie Białoruś) do nowo powstałego klasztoru w Niepokalanowie. Gdy przenosił wydawnictwo z Krakowa do Grodna, był sam, a całe wydawnictwo mieściło się zaledwie w jednej walizce. Gdy przenosił wydawnictwo z Grodna do Niepokalanowa, było 30 braci i trzeba było skorzystać z pociągu, by przewieźć sprzęt drukarski. Gdy na początku 1930 r. postanowił zabrać ze sobą 4 braci i wyruszyć na misje, w Niepokalanowie było 104 braci, a miesięcznie drukowano 120 tys. egzemplarzy „Rycerza Niepokalanej”. Z ludzkiego punktu widzenia był to najgorszy czas na wyjazd: Niepokalanów znajdował się w pierwszej fazie rozwoju, a jedyną osobą, która mogła zastąpić Maksymiliana w kierowaniu klasztorem, był jego rodzony brat, o. Alfons, który miał jednak poważne problemy zdrowotne.

W każdym razie, 26 lutego 1930 r. o. Maksymilian wyjeżdża i, choć nie bez przeszkód, dociera do Japonii, gdzie rozpoczyna działalność misyjną. W decyzji Maksymiliana jest trochę wszystkiego: odwaga opuszczenia Niepokalanowa, gdzie było jeszcze tak wiele rzeczy do zrobienia; umiejętność poszukiwania woli Bożej w małych rzeczach i w spotkaniach z ludźmi, i to z głęboką ufnością, że wszystkim kieruje Bóg; zdolność zaakceptowania, że nie wszystko musi być gotowe i że ważniejsze jest to, aby zdecydowanie rozpoczynać działanie; święte szaleństwo rzucania się na rzeczy niemożliwe…

Faktem jest, że od tego momentu zaczyna się nasza obecność w Japonii i trwa do dziś.

Drogi św. Maksymilianie, kto wie, jak wspominasz dzień 24 kwietnia sprzed 90 lat?

Biuro ds. komunikacji

List Ojca Prowincjała Wiesława Pyzio do Braci >>>

za: ofmconv.net

Przejdź do góry strony