Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem
na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie
gwałtownego wichru i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im
języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I
wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym... (Dz 2, 1-4a). Wydarzenia, które
zostały tu opisane przez św. Łukasza, autora Dziejów Apostolskich, są
nieodłącznie związane ze wspólnotą wiary, miłości i doświadczania obecności
Jezusa Chrystusa, czyli z Kościołem. To Duch Święty, Trzecia Osoba Trójcy
Świętej, został posłany, aby człowiek nie żył już dla siebie, ale dla Chrystusa,
który właśnie dla niego umarł i zmartwychwstał. W takim obliczu Ten, który
przychodzi od Ojca i Syna, jest pierwszym darem dla wierzących, prowadzącym
dzieło odkupienia na świecie i dopełniającym wszelkiego uświęcenia. Nie można
bowiem przejść obojętnie obok tego Nauczyciela Miłości i Prawdy, Przewodnika na
drodze do Ojca, Światła rozbłyskującego na ciemnym firmamencie doczesności,
które swą jasnością dotyka nawet najbardziej grzeszne zakamarki ludzkich serc.
To Paraklet, Duch Pocieszyciel, umożliwiający człowiekowi udział w życiu Boga i
podnoszący jego egzystencję do nowej jakości, ukształtowanej na fundamencie
swoich siedmiu darów.
Doświadczenie obecności Ducha Świętego w Kościele
nie pozostało obojętne i w życiu wyznawców Jezusa Chrystusa, którzy, na
przestrzeni wieków, wykształcili wielość różnych dróg naśladownictwa świętości i
nieskazitelności swego Mistrza i Nauczyciela, Syna Człowieczego. Życie z
Chrystusem w Duchu Świętym narzuca konkretny styl postępowania, uchwycony jako
duchowość, czyli osobiste przeżywanie wiary. To właśnie ona, w wydaniu
doświadczenia św. Franciszka stanowi przedmiot naszych rozważań. W poszukiwaniu
prawd o życiu Świętego Biedaka nie wolno zapomnieć o jego szczególnym związku z
natchnieniami Parakleta, którego działanie poprowadziło Ojca z Asyżu aż na same
szczyty świętości.
Od początku świadomego życia wiarą, czyli od momentu
opowiedzenia się Franciszka za Chrystusem, działanie Pana powodowało w nim
święte zadziwienie i podziw, pomieszany z niezwykłą uległością wobec Słów
Bożych. Wiemy, z jaką pieczołowitością odczytywał Jego natchnienia, jak bardzo
starał się w sposób dosłowny wcielać je w życie. Taka postawa miała swój
początek w ufnym przylgnięciu do woli Boga Najwyższego. Sam napisał w
Testamencie: Mnie, bratu Franciszkowi Pan dał tak rozpocząć życie pokuty: gdy
byłem w grzechach, widok trędowatych wydawał mi się bardzo przykry. I Pan sam
wprowadził mnie między nich i okazywałem im miłosierdzie (T1-2). Tak osobiste
wyznanie Ojca wskazuje na jego bezgraniczną gotowość wypełniania Bożych nakazów:
to Pan kieruje losami swego sługi i On wybiera dla niego drogi, jakimi go
poprowadzi. Otwarcie się na obecność Bożego światła zapewniło mu bezpieczeństwo,
gotowość do dawania świadectwa o Królu królów i rzeczywistego podejmowania
wszelkich zadań w imię głoszenia Dobrej Nowiny. Ewangeliczna gorliwość
rozpalająca Franciszka przekształciła go istotnie w człowieka Ducha, otwartego
na głos Tego, który mieszkał na dnie jego serca i w przedziwny sposób
przemieniał go w narzędzie Bożego pokoju. Naczelną zasadą jego życia stało się
pełnienie woli Bożej, niezależnie od uwarunkowań zewnętrznych i własnych
ograniczeń. Nie dbał o to, co przyziemne, ale wciąż starał się wznosić swoją
myśl ku Niebieskiemu Oblubieńcowi. Napisane przez niego Reguły odzwierciedlają
to upodobanie w byciu jak najbliżej Tego, który jest światłością. Upominam i
zachęcam w Panu Jezusie Chrystusie, aby bracia wystrzegali się wszelkiej pychy,
próżnej chwały, zazdrości, chciwości, trosk i zabiegów świata, obmowy i
szemrania. A ci, którzy nie umieją czytać, niech się nie starają nauczyć, lecz
niech pamiętają, że nade wszystko powinni pragnąć posiąść Ducha Pańskiego i
pozwolić Mu w sobie działać, modlić się zawsze do Niego czystym sercem i mieć
pokorę z cierpliwością w prześladowaniu i chorobie...(Reguła zatwierdzona 10,
7-9). Przytoczone tu słowa to centralny punkt franciszkańskiej Reguły, myśl
człowieka przeżywającego twórczą obecność Boga w swym sercu a jednocześnie
przepełnionego szczerym pragnieniem zaszczepienia tej relacji w sercach swych
braci i synów. Oto bowiem bracia mniejsi mają być wspólnotą ludzi uformowanych
nie według ducha działającego w synach buntu, ale przez Ducha Bożego, który jest
prawdziwą Mądrością Ojca i Miłością Syna. Wszelka pycha, próżna chwałą jawią się
jako narzędzia szatana, który ponad wszystko pragnie odłączenia człowieka od
Źródła życia, stąd Franciszek w kategoryczny sposób przestrzega przed uleganiem
pokusom świata. W Napomnieniach czytamy: Lecz w tym możemy się chlubić: w
słabościach naszych i w codziennym dźwiganiu świętego krzyża Pana naszego Jezusa
Chrystusa (Nap. 5,7). Człowiekowi otwartemu na podszepty świata, nierzadko
wrogie krzyżowi i Ewangelii, Ojciec asyski przeciwstawia życie według Ducha,
czyli ukształtowane na wzór Osoby Jezusa Chrystusa, Boga żywego i prawdziwego.
Tak właśnie mieli postępować minoryci, składający dni swego przechodzenia przez
świat w ofierze na ołtarzu służby Bożej. Posłuszeństwo, ubóstwo i czystość, trzy
rady ewangeliczne, których zachowanie jest ślubowane we wspólnocie zakonnej,
jawią się również jako szczególny dar Trójcy dla swych synów, umożliwiający
wierne wzrastanie w łasce Bożej i prowadzenie innych ku bramom Domu
Ojca.
Życie św. Franciszka, jawiące się jako nieustanne wznoszenie się na
skrzydłach wiary ku Bogu, nie było tak święte i niezwykłe od swego początku -
jego zażyłość z Wcielonym Słowem została bowiem zapoczątkowana przez konkretny
zwrot na ścieżce codzienności. Owo nawrócenie, odejście od przyziemności na
rzecz życia Ewangelią, dokonało się nie inaczej, jak dzięki osobowemu spotkaniu
z Jezusem, przemawiającym z Krzyża. Duch Święty zainicjował jego odwrócenie się
od dotychczasowego wartościowania i przejście jakby w inny świat, rozpoczęcie
życia pokutnego, obejmującego cały proces przemiany z rozhukanego syna asyskiego
kupca do pokornego sługi i herolda Najwyższego Króla. Kronikarze franciszkańscy
podkreślają rolę świętych natchnień na tej szczególnej drodze. Św. Bonawentura
pisze: Chociaż bowiem w wieku młodzieńczym był sycony próżnością i żył w
towarzystwie rozpróżniaczonej młodzieży, to jednak dzięki czujnej opiece niebios
nie poszedł za pożądliwością ciała, mimo, że był skłonny do korzystania z
rozrywek (Życiorys większy 1,1). Taka asystencja nie tylko nie dozwoliła na
pozostanie Franciszka na poziomie religijnej przeciętności, ale wkroczyła w jego
codzienność i z mocą Bożą nakazała mu porzucić to wszystko dla Ewangelii. Wiemy,
iż nasz Zakonodawca nie był słuchaczem głuchym, przeciwnie: umiał i potrafił
odpowiadać na głos Chrystusa. Pytanie Boga: "Komu lepiej służyć: Panu, czy
słudze?" nie pozostało bez odpowiedzi w młodzieńczym sercu Asyżanina, rozpoczęło
głęboką refleksję nad swym życiem, zaś nakaz "Idź i odbuduj mój dom, gdyż popada
w ruinę" oznaczało jednorazowy, aczkolwiek skuteczny przewrót w historii całego
życia. Franciszek nauczył się, aby z własnego niedbalstwa nie zmarnować żadnego
natchnienia Ducha, ale chętnie je przyjmować za każdym razem, gdy zostały mu
dane jako łaska i radował się otrzymaną słodyczą dopóki Pan na to zezwalał (...)
Łaski Bożej nie przyjmował na próżno (br. Tomasz z Celano, 2 Życiorys 95). Ta
właśnie łaska rozszerzyła jego serce na potrzeby bliźnich (znamy już umiłowanie
trędowatych, ubogich i innych ludzi odrzuconych przez społeczność) oraz
ukształtowała wolę. Świętość Ducha Pańskiego uzdolniła Biedaczynę do odczuwania
obecności Boga tam, gdzie inni Go nie potrafili dostrzec: w przyrodzie i
najbliższym otoczeniu. To sprawiło, iż Franciszek, prowadząc nieustanną rozmowę
ze swym Oblubieńcem, przeistoczył się w nauczyciela modlitwy i, rzec można, samą
modlitwę, tak bardzo promieniującą na najbliższych mu braci i napotkanych ludzi.
Słowo, które do nich wygłaszał, pomimo swej częstej niezgrabności językowej,
potrafiło rozpalić nawet najbardziej zobojętniałe serca, zaszczepiając w nich
wiarę, nadzieję i miłość. Taką skuteczność Franciszkowego apostolstwa można z
powodzeniem przypisać jego bliskości względem samego Źródła prawdy, Boga, który
zawstydza pysznych i wyniosłych a podnosi skromnych i uniżonych. Trzecia Osoba
Trójcy Świętej kierowała krokami swego wiernego i oddanego sługi, wkładając w
jego dłonie chleb braterstwa a w usta strawę mądrości. On sam ukazał się jako
człowiek przynoszący ze sobą specyficzne przeżywanie więzi z Wszechmocnym,
przyjmujące w prostocie wszelkie Jego dary. Niezwykła uległość względem światła
przychodzącego z wysoka nadała pokornemu zakonnikowi wygląd kogoś, kto
przychodzi z innego świata. Rozważanie nieskończoności Bożego Majestatu
uzdalniało go do ukazywania ludziom potęgi samego Pana wszechświata a także
czyniło autentycznym w oczach odbiorców, ci bowiem nie mogli dopatrzyć się
rozbieżności pomiędzy nauką Biedaka a jego dokonaniami. Duch Święty wskazał
Franciszkowi drogę jego powołania, ale nie opuścił go również podczas jej
realizacji, jakby dodatkowo upiększając swą obecnością wszelkie podejmowane
dzieła. Oparcie się na mądrości Wszechwiedzącego dało mu wewnętrzną pewność co
do podejmowanych kroków - tak na rynku Asyża, gdy oddał się pod posłuszeństwo
biskupowi, jak i przed samym papieżem Honoriuszem III, gdy prosił o
zatwierdzenie obranego stylu życia. Czuł się naprawdę wolnym, przepełnionym
wolnością dziecka Bożego, kroczącego w najjaśniejszym świetle Bożego dotknięcia.
Nie zagubił swej prostoty ducha, ani w obliczu wielości problemów,
nawiedzających pierwszą wspólnotę braterską, ani wobec późniejszej konieczności
nadania swej rodzinie odpowiednich ram prawnych. Do końca życia pozostał Bożym
śpiewakiem, poetą rozpalonym gorliwością o pracę dla Bożego
Królestwa.
Franciszkowe przeżywanie obecności i działania Ducha Świętego
nie pozostało bez wpływu na jego braci. Jego styl bycia, działania i
uwznioślania swej duszy, w szerokim aspekcie, przekształcił się w wykładnię
życia zakonnego dla pierwszych franciszkanów, naznaczając całą rodzinę braterską
specyficznym otwarciem na powiew Bożych natchnień i dotknięć. Do dziś pozostają
aktualne słowa naszego Ojca, który w charakterystyczny dla siebie, bezpośredni
sposób ukazuje dwie drogi ludzkiego przechodzenia przez świat: Duch bowiem
człowieka oddanego cielesności chce i bardzo się stara o znajomość Słów Bożych,
lecz niewiele troszczy się o czyny i szuka nie religijności i świętości
wewnętrznej ducha, lecz chce i pragnie religijności i świętości zewnętrznej,
widocznej dla ludzi. I o takich mówi Pan: Zaprawdę, powiadam wam, otrzymali
zapłatę swoją. Duch Pański natomiast domaga się, aby ciało było umartwione i
wzgardzone, liche i odrzucone. I stara się o pokorę i cierpliwość oraz czysty,
szczery i prawdziwy pokój ducha. I zawsze ponad wszystko pragnie bojaźni Bożej i
mądrości Bożej, i miłości Bożej Ojca i Syna i Ducha Świętego (Reguła
niezatwierdzona 17, 11-16).
Współczesny człowiek, poszukujący w osobie
Biedaczyny odpowiedzi na podstawowe pytania dotyczące życia według
ewangelicznych nakazów, znajdzie jednoznaczne wskazówki. Takie przeżywanie swego
powołania, w swej istocie nakazujące otwarcie się na głos Ducha Ożywiciela,
znalazło swe odzwierciedlenie nie tylko w słowach i czynach św. Ojca Franciszka,
ale również w pozostawionym przez niego dziele - gruntownej przemiany własnego
serca a przez nie całego życia. Wciąż bowiem trwa ów szum, słyszany w
Wieczerniku pięćdziesiątego dnia po Jezusowym zwycięstwie nad śmiercią.
Zasłuchanie się w jego szept, zapatrzenie w rozbłyskujący ogień przemienia i
napełnia, dotyka i uzdalnia do pójścia za Panem, dokądkolwiek zechce nas On
poprowadzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz,
skąd przychodzi i dokąd podąża... (J 3,8)
O. Norbert M. Swiński